niedziela, 22 stycznia 2017

bezsilność

Zawsze miałam chęć do życia i pozytywne odejście, zawsze byłam zajarana sportem, zdrowym stylem życia, poświęcałam się swojej pasji i z chęcią się uczyłam nowych rzeczy. Teraz? Nie wiem co się ze mną stało, jestem bezsilna, nie mam siły by żyć, nie chce mi się rano wstawać, nie chcę być u siebie w domu, źle się tutaj czuje, jakoś nieswojo. Mam zły kontakt z mamą, z jej facetem, a raczej brak kontaktu, nie czuje bliskości w domu i nie mam poczucia bezpieczeństwa.Często płacze co wzbudza kpiny, przez co jest mi jeszcze bardziej przykro i pogrążam się sama w sobie. Ciągle kłócę się ze swoim facetem, rozmawiamy ale się nie rozumiemy, górę bierze agresja,złośliwość i nienawiść, nie umiemy rozwiązywać problemów tylko je przemilczamy w złości i czekamy aż wszystko samo minie. To wszystko rani i powoli podcina skrzydła miłości. Powoli budujemy między sobą mur, który nas niedługo rozdzieli jeśli nic z tym nie zrobimy. Mój tato wzniósł mi sprawę do sądu. Własny ojciec. Swojemu dziecku. Widywaliśmy się rzadko ale zawsze byłam z nim szczera, mówiłam to co mi na sercu leży i to co czuje i jak jest na prawdę,  a on teraz wykorzysta to wszystko przeciwko mnie. Straciłam wiarę w człowieczeństwo. Mój dziadek, który był dla mnie jedynym wsparciem i pocieszeniem niezależnie od sytuacji zawsze za mną stanął zmarł prawie 2 lata temu i dalej nie mogę się po tym otrząsnąć, ciągle mi go brakuje i chciałabym żeby tu był, wtedy było łatwiej. Łatwiej się żyje jak się ma w kimś oparcie. Wsparcie to jedna z ważniejszych rzeczy w życiu. Mając wsparcie, czy to w przyjacielu czy w drugiej połówce mamy poczucie bezpieczeństwa. Dzięki wsparciu mamy wszystko bo nawet jak cały świat w nas wątpi, a w życiu spotykają nas same porażki to jest obok ta jedna kochająca osoba, która podnosi na duchu jak nikt inny. I mimo tego, że Twój świat się wali ta osoba jest przy Tobie i Cię nie opuszcza. Sam widok tej osoby sprawia radość. A radość to szczęście, cieszenie się z każdego dnia, wstawanie rano z uśmiechem i wykonywanie swojej pracy z uśmiechem, cieszenie się z prostych rzeczy. Gdy człowiek jest szczęśliwy łatwiej mu osiągnąć sukces w życiu. Czy to sukces zawodowy czy spełnienie się jako żona czy matka. Chciałabym.   Chciałabym już się ustatkować w życiu. Chciałabym mieć swoją firmę, robić to co kocham i móc z tego żyć. Chciałabym się spełniać w tym co robię i dawać tym radość innym. Nigdy nie chcę pracować dla kogoś i być pomiatana za marne grosze, nie chce widzieć niezadowolenia ze swojej osoby. Chcę pracować na siebie i dla siebie. Trzeba mieć odwagę żeby być sobą. Ale chciałabym mieć to wparcie w drugiej połowie. Chciałabym żeby on był zawsze przy mnie i nie widział poza mną świata. Żeby starał się o mnie mimo tego, że już mnie zdobył i pielęgnował to co ma, nie dając mi poczucia zapomnienia czy monotonii. Potrzebuje osoby, która potrzebuje mnie. Chciałabym już się wyprowadzić i zacząć pisać swoją historie na nowych, czystych kartkach, budować od początku, pracować na to by mieć więcej, mieć to co chcę i tak jak chcę. Chcę mieć dzieci i kochać je jak nikogo więcej na świecie, nosić je pod sercem, rodzić, karmić, ubierać, komponować ciuszki, chodzić na spacery, bawić się z nimi, gotować dla nich i żyć dla nich. I żeby miały kochającego ojca... I żeby było normalnie. To moje marzenie.

środa, 4 stycznia 2017

rutyna

Dlaczego facet to taka tępa istota?
Myśli, że jak zdobędzie kobietę to już wszystko ma i nigdy nie straci. Kocha mnie, ciągle mi to powtarza, ale dla faceta często na tym kończy się udowadnianie, że jestem dla niego ważna. W pewnym momencie osiada na laurach a Ty sobie dziewczyno lataj za mną bo wiem, że będziesz to robić bo jestem Twoim uzależnieniem i słabością.
Nawet nie przychodzi  mu do głowy, że z czasem do naszego związku może wkraść się rutyna, przyzwyczajenie... Nie jest świadomy różnych następstw, etapów związku itd. Do głowy mu nie przychodzi, żeby w jakiś sposób samemu wziąć sprawę w swoje ręce i pielęgnować to co jest między nami, żeby nie zgasło.
Musimy rozmawiać, wspierać się w trudnych chwilach ale jak? on nie widzi potrzeby, zwala wine na mnie, krzyczy. Wtedy najlepiej wyjść, na drugi dzień wrócić, sprawę ominąć, przemilczeć, sprawa zostaje nie rozwiązana....a zaraz wraca jak bumerang...
Przecież to takie proste-wysłuchać, porozmawiać, powiedzieć swoje, przeprosić, znaleźć kompromis, przytulić i żyć dalej...ale to wciąż tylko moje marzenie

piątek, 5 lutego 2016

Dystans

Pisałam dawno temu, od ostatniego postu minął prawie rok. W związku teoretycznie jest ok. Ale to tylko teoretycznie, z punktu widzenia przechodnia na ulicy. Przytulanie, pocałunki, słodkie słówka, słowa, że jestem najważniejszą osobą w jego życiu, że tak bardzo mnie kocha...czasem ciężko mi w to uwierzyć, mam przed oczami obraz tego, że nawet przez 1,5 roku naszego związku nie zaprosił mnie do siebie do domu. Nie traktuje mnie poważnie? Co ukrywa? Wstydzi się mnie? Nie wiem, nie potrafię sobie tego logicznie wytłumaczyć, dla mnie te pytania nie mają odpowiedzi. Jest mi bardzo przykro ale przecież szkoda skreślić to co tyle czasu budowaliśmy... U mnie jesteśmy codziennie, jest w moim życiu cały czas, co bym nie robiła. Rano wstaje, od razu piszę smsa, wracam do domu od razu proszę żebyśmy się spotkali, wieczorami rozmawiamy przez telefon. Wszystkie swoje sprawy staram sie załatwiać z nim. Nie odsuwam go od siebie, nie izoluje swoich spraw od niego.Zna moją rodzinę, spędzamy razem dużo czasu (chcąc nie chcąc). Też czasami nie chciałam żeby przychodził, żeby widział moją mamę, która zawsze robi mi wstyd, nie potrafi się kulturalnie zachować jak przystało na osobę w jej wieku, na matkę, ma o niej złe zdanie, przykro mi.Siedzieliśmy u mnie do późnego wieczora, a potem miałam terror w domu, bo przecież "tak nie wypada do tej godziny". Wielokrotnie zabraniała mi, żeby przychodził. Co miałam zrobić? Powiedzieć wprost? To głupie. Gdzie wtedy byśmy się spotykali? Siedzielibyśmy w aucie? Chyba nie jestem aż tak bezczelna. Czuję się bezradna.  Często płaczę. Jak mówię mu to wszystko, że czuje się jak bym była obcą osobą dla niego to mówi, że przesadzam, mówię, że sprawia mi to przykrość to mówi, że on nic takiego nie robi żebym miała przez niego płakać,  uspokaja mnie. Po czasie ulegam. On jest w moim życiu cały czas.... A ja? Stoję gdzieś na uboczu, izoluje mnie od swoich spraw, swojej rodziny. Czasami nie wytrzymuje, siada mi na psychikę. Płakać mi się chce jak słyszę jak wszystkie koleżanki opowiadają jak jest u ich chłopaków,potrafię rozpłakać się  jak widzę coś w filmie lub słyszę coś w piosence. Jak on opowiada o swojej rodzinie to łezka mi się w oku kręci, że nie mogę ich bliżej poznać. Wszystko mi o tym przypomina. Boli mnie to. Kłuje w serce. Siada na psychikę. Nie potrafię patrzeć przez inny pryzmat, mam klapki na oczach. Jak próbuję z nim rozmawiać to bardzo się denerwuje, zwala winę na mnie, Facet w tym wieku nie powinien się tak zachowywać. Żyje 20 lat na tym świecie, miałam wrażenie, że jak ktoś mnie zaprasza do siebie to wypada w końcu się odwdzięczyć...
 Może źle wywnioskowałam....albo jestem jeszcze za głupia żeby to wszystko pojąć, ogarnąć rozumem....

niedziela, 15 lutego 2015

Miłość?

Ludzi nie kocha się za to, że są doskonali, tylko pomimo to, że tacy nie są.

Dwa dni przed Twoim wyjazdem tak diametralnie zmieniło się moje życie, mój stosunek do Twojej osoby, motylki w brzuchu, nie było Cie 8 tygodni, bałam się, że to wszystko minie, natłok myśli, że zbyt szybko padły z Twoich ust słowa "Kocham Cię" a ja nie odwzajemniałam jeszcze tego uczucia, nie mogłam powiedzieć Ci tego samego, bałam się wtedy w to angażować, wiedziałam, że jesteś facetem z ostro określonymi zasadami, a zarazem w głębi duszy jesteś bardzo wrażliwy, bałam się, że mogę Cie zranić, nie chciałabym żebyś czuł się tak jak ja czułam się kiedyś...wiedziałam też, że Ciebie też ktoś wcześniej zranił, nie chciałam tego powtórzyć. Bałam się pokochać, może po prostu nie wiedziałam już co to jest miłość, bo nigdy nie zostałam nią obdarzona... Bałam się, że nie potrafię żyć w związku, że nie jestem do tego odpowiednio dojrzała, tym bardziej ze starszym facetem. Z czasem zaczęło się zmieniać moje myślenie, moje podejście do miłości, zauważam Twoją nieobecność i nienawidzę jej jak niczego innego na świecie, poczułam, że zbudowaliśmy między sobą jakąś silniejszą więź, zakodowałam Cie w głowie na stałe, myślę o Tobie przy wykonywaniu każdej czynności, myślę o Tobie kiedy wstaje rano i kiedy kładę się spać, brakuje mi Ciebie obok, uzależniłam się od Twojego uśmiechu, spojrzenia w oczy, od dotyku i pocałunków, nawet nie wiesz ile daje mi to radości i szczęścia. Dziś, gdy patrze w Twoje oczy wiem, że mam szczęście i dziękuje Bogu za to, że ze mną jesteś. To dziwne, że to uczucie tak nabrało mocy bo odbiegasz trochę od mojego ideału jeżeli chodzi o wygląd faceta, zafascynowałeś mnie tym co masz w głowie, a nie tylko wyglądem, uroda po pewnym czasie przemija, i co wtedy zostaje?  To co masz w środku jest dla mnie ważniejszą wartością , zawsze powtarzałam, że wygląd to nie wszystko, bo przecież ładna miska jeść Ci nie da, dzisiaj w to szczerze wierze, zakochałam się w Tobie. Wiedziałam jak się zachowujesz przy kolegach, wiedziałam jak się zachowujesz przy mnie, mieliśmy wspólne pasje, zaczęłam Ci ufać, wierzyć w Twoje słowa i uczucia, mimo tego, że odczuwałam pewien lęk. Nigdy nie wywyższałam intelektu ponad wszystko, chociaż zawsze chciałam poznawać osoby, które coś w życiu przeżyły, mogą się ze mną podzielić swoją wiedzą i doświadczeniami. Wiem, że zawsze mam w Tobie oparcie, jesteś moim doradcą, gdy ja mam wodę w mózgu i nie myślę racjonalnie, dajesz mi wsparcie, dobre słowo, poczucie bezpieczeństwa, przy tobie wszystkie problemy bledną, nieważne jak jestem zła i jaki mam humor przy Tobie staje się spokojna, jesteś lekiem na całe zło, po prostu dlatego, że jesteś obok. Nie było tak jak w filmach, nie zakochaliśmy się w sobie od pierwszego wejrzenia, nawet nikt z początku nie pomyślał, że kiedykolwiek będziemy razem, jakby ktoś mi to powiedział dwa lata temu-nie uwierzyłabym. Długo byłam typem samotnika, nie wierzyłam w miłość, nie wierzyłam w to, że nadaje się do tego by żyć z drugą osobą, że mogę mieć szczęście przy tym samym dając je komuś, Długo byłam nieszczęśliwa, dziś wiem, że po prostu moje szczęście jest wielkie i szło do mnie małymi krokami. I nawet nie podoba mi się już wygląd tego bloga jest smutny, a ja nie, nie jestem już smutna, moje życie nabrało sensu, wszelkie cele i marzenia stały się realne, a oczy zaczęły dostrzegać kolory. Zbudowaliśmy związek na zaufaniu, szczerości, to stworzyło go prawdziwym, silnym, o solidnych fundamentach. Nie istnieją żadne reguły i schematy jak stworzyć udany związek, nie wiadomo nawet jak definiować, to czy związek jest udany, każdy człowiek jest inny, każdy potrzebuje czegoś innego, każdy ma inne poglądy, inne pragnienia, jedno co nas wszystkich łączy to potrzeba bycia kochanym, bez poczucia bycia kochanym człowiek szuka spełnienia w innych śmieciach i stacza się na dno. Szkoda, że większość z nas nie ma nic do zaprezentowania oprócz wyglądu, nie zawsze trzeba oceniać książki po okładce, trzeba słuchać głosu serca,
chociaż miłość nie daje wyboru i często decyduje sama... :)



To, że dzisiaj jest 14 luty to oczywiście czysty przypadek, nie obchodzę jakiś śmiesznych Walentynek z racji szacunku do powstania tego dnia Armii Krajowej. A ja kocham i jestem kochana na co dzień, nie tylko przez jeden dzień i nie potrzebuje jakiś szczególnych okazji, żeby to okazywać. Walentynki to kicz, pozerka, komercja i ogólna żenada. To nie jest polskie święto, my Polacy mamy dzisiaj ważniejsze. I nie, nie dostałam dziś kwiatów, ani pluszowego misia, nie wymagam tego. Kochaj mnie, szanuj i pomagaj, mam nadzieję chyba, że zbyt wiele nie wymagam.... 






SZCZĘŚCIA nie da się zdefiniować.

Opisać można jedynie nieszczęście.
Przestań być nieszczęśliwym, to zrozumiesz.
MIŁOŚCI nie da się zdefiniować.
Brak miłości można.
Kiedy pozbędziesz się braku miłości-zrozumiesz.






niedziela, 30 listopada 2014

Może akurat teraz jest ten czas,
 że wreszcie odwróci się karta,
 że wreszcie przyszedł ten czas,
 może wreszcie szczęśliwa z druga osobą u boku? 





"Wiem że boisz się zmiany , może warto spróbować
zacząć coś nowego, od początku to budować
często myślę o tobie , czy myślisz czasem o mnie ?
chce mieć cię przy sobie , mieć dużo wspólnych wspomnień
niezapomniane chwile sam na sam pełen wypas
u ciebie pełna kultura, u mnie w sercu jest ulica
może właśnie dla tego boisz się uwierzyć że mógłbym się zmienić żeby życie z tobą przeżyć..."