piątek, 29 czerwca 2012

Zniknąłeś jakby cię w ogóle nie było.Zaczynam się zastanawiać czy nie całowałam się z powietrzem , czy za rękę nie łapał mnie wiatr

Siedząc sobie wieczorem przed komputerem właśnie dotarło do mnie, że to już koniec roku, że odchodzimy z tej szkoły i już nigdy tam nie wrócimy. Może  nie jestem przywiązana do ludzi z klasy, nie szanuje tych typów, są dla mnie niedojrzałymi dziećmi ale będzie mi brakowało tej szkoły. Tych trzech lat, które zleciały jak pstryknięcie palcem....Co do zakończenia roku: wszystko  przebiegło szybko, rozdanie świadectw i do domu, nikt z nikim nie pożegnał, nikt nie płakał, zero emocji, ludzie bez uczuć.....
I co tu kurwa robić całe wakacje? Nie chcę ich tak strasznie.Niech one mijają jak najszybciej.  potem nowa szkoła, do której też za bardzo nie chcę iść....

Gdybym mogła cofnąć czas o ten rok zrobiłabym wszystko, żeby było inaczej....

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Od kilku dni dręczy mnie poczucie samotności. Brakuje mi osoby z którą mogła bym porozmawiać, przytulić,wyjść na piwo. Moi pozorni przyjaciele nie odbierają, nie odpisują.... Nie mam na nic siły, jestem przytłoczona tym wszystkim, tym ciągłym  smutkiem, melancholia, tęsknotą za osobą, która jest dla mnie wszystkim, a ja dla niej nikim. Nie mam siły. I nie chodzi tu o siłę fizyczną. Nie mam siły by stać rano z łózka, pójść do szkoły, spędzić te kilka ostatnich dni z klasą, z osobami, z którymi mogę się już nigdy nie zobaczyć. I tak strasznie nie chcę tych wakacji, nie chce odchodzić z tej szkoły, nie chcę iść do innej i chociaż jeszcze tam nie poszłam to już żałuje wyboru. To wszystko mnie przytłacza i sprawia, że nie potrafię normalnie funkcjonować. Siedzę przed komputerem, słuchając smutnych piosenek i rozmyślając nad sensem życia zadaję sobie pytanie czym jest szczęście i gdzie go szukać, ale nie potrafię na nie odpowiedzieć. Wciąż czekam.... może w końcu los się do mnie uśmiechnie, może kiedyś nauczę się kochać na nowo.


niedziela, 3 czerwca 2012

Rok temu ciągle słyszałam "uważaj na nią, jest, fałszywa, kiedyś się przejedziesz", nigdy w to nie wierzyłam, bo od zawsze bezgranicznie ufam ludziom, ale po czasie się przejechałam, dowiedziałam się rzeczy, które tra osoba robiła mi za plecami.... Wtedy słyszałam jak moja eks przyjaciółka powiedziała jej  to wszystko przy mnie, było jej głupio ale zaufałam jej jeszcze raz, z ograniczonym zaufaniem. Ale usłyszałam wtedy piękne słowa o sobie... Że "jestem jedyną prawdziwą osobą z tej parafii i nigdy nikogo nie obgadywałam, jak coś do kogoś mam to powiem w twarz" ciarki mi przeszły, a łzy podpłynęły do oczu. Ktoś to wreszcie docenił.
Teraz patrze na to jak ona robi to samo, rani innych ludzi, obgaduje za plecami.... I chciałabym wrócić do tych osób co wtedy były przeciwko niej, chciałabym żeby było jak dawniej :(