poniedziałek, 31 grudnia 2012

Niczego nie żałuję kiedy patrzę wstecz, nic bym nie zmieniła,Gdybym wiedziała wtedy to co teraz wiem, nic bym nie zmieniła. 


Więc 2012 dobiega końca, może i lepiej, zacznie się coś nowego, mam nadzieję lepszego.
Nie chcę mi się pisać jakiś mega-długich podsumowań tego roku, bywało ciężko ale podnosiłam się i szłam dalej i teraz może być tylko lepiej. Postanowienia te samo co od każdego poniedziałku, myślę że te wytrwają trochę dłużej niż do wtorku czy środy każdego tygodnia.
Więc mogę sobie życzyć wiary w siebie i determinacji w dążeniu do celu!
A dzisiaj sylwester, tak nie lubię tego dnia.... na szczęście lub na nieszczęście w tym roku już w innym towarzystwie niż rok, dwa temu :) Jakoś mi dziwnie z tą myślą i boję się trochę ale musi być zajebiście!!

piątek, 21 grudnia 2012

Dzięki niemu trudne tematy stały się łatwe Jest faktem, że kształtował mój charakter!


Dzisiaj wigilia klasowa... Była trochę inna niż wszystkie do tej pory.. Wychowawca, którego nikt nie lubi, barszczyk z proszku, ogólnie syfskie jedzenie i te okropnie sztuczne życzenia... Po szkole browarek, było fajnie, dużo weselej. A właśnie! nie pisałam nic o klasie, a minęły już ponad trzy miesiące, ponad miesiąc temu przepisała się do innej szkoły moja przyjaciółka, która w zasadzie namówiła mnie do pójścia na ten kierunek, choć wcale mnie do tej szkoły nie ciągnęło, nie podobało mi się tam od początku i chciałam się przepisać ale nie mówiłam nic na ten temat, chciałam zostać z nią w klasie ale jak widać ona wybrała inna drogę zostawiając mnie samą. Z perspektywy czasu patrze na to i myślę  że dobrze zrobiłam, że się nie przepisałam, poznałam cudownych ludzi, ciągle się rozkręcamy i integrujemy. Jakoś te 4 lata przetrwam ;)
I wreszcie jakieś wolne, trochę odpoczynku. Zamykam się na weekend w domu, nie odbieram od nikogo telefonu, tego mi teraz trzeba.



Nie zapomnę, tęsknie... kocham?

" Jest tak samo, może tylko trochę smutno i nie mówisz dobranoc i nie mogę przez to usnąć ..."

niedziela, 2 grudnia 2012

Piątek, chillout, leżymy na huśtawce, patrząc w niebo, rozmawiamy. Ja i trzy osoby bliskie mojemu sercu. Ale mamy rozkminy. My, cztery różne charaktery, cztery inne osoby, każda z nas chodzi do innej szkoły/klasy, często nie widujemy się od piątku do piątku, lub przelotem na korytarzu, mówimy sobie siema, zachowujemy się jakbyśmy były tylko na cześć, a tak naprawdę łączą nas takie mocne węzły, węzły przyjaźni, która często jest w stanie przetrwać cały tydzień bez rozmowy, bo przecież każda z nas ma swoje życie, innych znajomych,obowiązki, naukę i rodzinę, ale nagle nadchodzi piątek, taki magiczny dzień w którym się spotykamy, który jest zarezerwowany tylko dla nas, nie liczą się obowiązki, rodzice którzy karzą wrócić wcześniej do domu, jesteśmy my i ten chill i ta swoboda bycia razem,  to jest takie wspaniałe, że możemy o wszystkim porozmawiać, że nie mamy przed sobą tajemnic że traktujemy się jak siostry, mimo tego że przez cały tydzień traktujemy się jakbyśmy się nie znały. Siedzenie na altance w parku, palenie i picie, pizza w hicie na zakończenie wieczoru przecież nie jest jakąś wyrafinowaną formą spędzania czasu ale dzięki wam ten czas stał się taki wyjątkowy. Dziękuje Bogu, że mam takich ludzi i proszę żeby to trwało jak najdłużej, żeby każda miała czas w weekend, i żeby każdy kolejny piątek wyglądał tak jak ten przedwczorajszy! :)

"Osoba która wraca jest całkiem inna, niż ta która odchodzi"


Byłeś w moim życiu ważną osobą, byłeś tak naprawdę jakąś częścią mnie, byłeś ważnym elementem w moim życiu.  Lubiłam z Tobą rozmawiać, wiedziałam, że jako nieliczna osoba potrafisz mnie zrozumieć, że potrafisz doradzić, wiedziałam, że mogę uzyskać pewnego rodzaju pocieszenie i motywację do dalszego funkcjonowania, Lubiłam to- szkoda, że to już czas przeszły. Dzięki tym rozmowom miałam ochotę rano wstawać, iść do szkoły, uczyć się, tylko po to żeby potem Ci o tym opowiedzieć, w pewnym stopniu robiłam to dla Ciebie, a teraz wszystko straciło sens. Kontakt się urwał, nie wiem dlaczego, nie wiem po co, nie wiem o co Ci chodzi.... I co mam Ci odpowiedzieć po miesiącu ciszy na pytanie co u mnie? Że wszystko w porządku, że po staremu? Sęk w tym, że nic nie jest w porządku. Czuję tą cholerną pustkę, brakuje mi pewnego elementu w moim życiu, brak mi osoby, która potrafiła mnie zrozumieć i pocieszyć. Nie mam już ochoty z Tobą rozmawiać, już nic nie jest takie jak kiedyś, i choć często myślę o tej sytuacji, o Tobie, dochodzę do wniosku, że mi tego brakuje jakoś głupio mi się teraz przed Tobą otworzyć, mam wrażenie, że Cię już nie interesuje. Jakby było inaczej nie milczał byś przez miesiąc.. Zostawiłeś mnie samą, chociaż wiedziałeś, że sobie nie radzę...
Nie zapomnę, tęsknie....

niedziela, 28 października 2012

Brr... zimno. Idzie zima. Nie lubię tego. Nie lubię tych jesiennych wieczorów w samotności, kiedy z kubkiem herbaty siedzę przed kompem, za dużo wtedy myśli przychodzi mi do głowy, za dużo refleksji.... i zawsze te same wnioski, a mianowicie, że moje życie jest jedną wielką monotonią. Ciągle to samo, szkoła-dom-nauka-sen... no i tak w kółko. Druga sprawa, że brakuje mi ten drugiej osoby, która byłaby w stanie dać mi jakąś motywacje do dalszego funkcjonowania, przytuliła by w ten jesienny wieczór i powiedziała dobre słowo.
I w moim życiu pojawiła się osoba, która idealnie nadawałaby się na to miejsce ale to chyba jednak nie to...Kontakt się urwał? :(

jestem zakupoholiczką...cholernie brakuje mi zakupów...mam mase ubrań ale ciagle mi mało.Każdy "grosz" wydaje na jakies cuchy, które nie mieszczą sie juz w szafie.nie potrafie nad tym zapanować. Kładąc się spać, myślę o tym co mogłabym kupić - to są toksyczne myśli, to jest jak nałóg. Wciąga jak narkotyk. Muszę się ogarnąć...

niedziela, 16 września 2012

Cholera, mi na płacz się zbiera, los sam wybiera,

 bezkompromisowo jak hera.


Brakuje mi miłości, przyjaźni. Po prostu osoby, która byłaby przy mnie, przytuliła kiedy trzeba i wspierała w trudnych chwilach. Po raz kolejny zostałam sama? Przejechałam się już chyba na wszystkich... Czemu ludzie są tak strasznie fałszywi? Dostając maliny, zapominają o smaku truskawek... taka metafora.... Prawdziwa przyjaźń nie powinna się nigdy skończyć! I brakuje mi tych osób, z którymi byłam kiedyś nierozłączna, osób dla których oddałabym wszystko. Teraz już wiem, że nie powinnam ufać ludziom, bo każdy kiedyś wykorzysta to przeciwko mnie.  Chciałabym mieć jedną przyjaciółkę lub przyjaciela z którą byłabym nierozłączna i mogłabym zawsze liczyć na tą osobę i mieć pewność, że nigdy mnie nie zostawi. Takich "przyjaźni" w moim życiu było już dużo ale wszystko po czasie się rozpływa, znika jakby nigdy tego nie było.... a dzisiaj nawet nie mówimy sobie cześć na ulicy...Czy przyjaźń jeszcze w tych czasach istnieje?


Wszystko bez sensu, życie wykańcza...

niedziela, 2 września 2012

Coraz trudniej było jej wstawać. Kiedy rano dzwonił budzik nie miała siły nawet go wyłączyć. Przykrywała głowę poduszkami i walczyła ze łzami

Nie mogę ogarnąć tego wszystkiego.  Że to koniec wakacji, że w pewnym sensie zaczynam nowy rozdział swojego życia. Stawiam kropkę i żyje od nowa. W innej szkole, z innymi ludźmi.... Jak to się dalej potoczy zobaczymy... mam nadzieję, że będzie dobrze, chociaż ja już chyba nie potrafię myśleć pozytywnie, po tym co przeszłam z pewną osobą (trwało to bardzo długo, psychotropy, alkohol, papierosy.... i płacz w poduszkę przez parę miesięcy, ale w sumie jakoś się ogarnęłam i nie chcę już do tego wracać),tamto za bardzo bolało ale zdecydowałam się zaryzykować jeszcze raz, lecz czar prysnął,po tym jak wchodząc na facebook'a zobaczyłam twoje zdjęcie, zdjęcie z jakąś dziewczyną, z którą się całowałeś.... przykre, bo jeszcze dwa tygodnie temu tak strasznie zależało Ci na mnie.... tak strasznie nie chciałeś stracić takiej szansy i przez jakiś czas byliśmy ludźmi pragnącymi miłości, idealnej miłości... szkoda, że tak szybko Ci przeszło..."Misiu".... :(
 Jak się jebie to nie raz wszystko na raz?

środa, 15 sierpnia 2012

Dlaczego przyjaciele odchodzą?

Pooglądałam właśnie filmik od byłej "przyjaciółki" dodany 25 litego 2011r. i nasunęło mi się takie właśnie pytanie. Przeczytałam tam, że nasza przyjaźń przetrwa wszystko.... a jednak nie przetrwała wszystkiego, szczerze mówiąc to nawet nie wiem jak ona się zakończyła i czy to w ogóle była przyjaźń...  Więc dlaczego przyjaciele odchodzą? Miałam wielu przyjaciół, a teraz to praktycznie nie mam nikogo. Czemu odeszli? Mimo zapewnień, że do końca życia będziemy się wspierać no i że na dobre i na złe, przyjaźń przecież przetrwa wszystko..... w takiej sytuacji, zadając sobie to pytanie pewnie odpowiedziałabym "takie życie, trzeba żyć dalej" ale jakoś tak zaczynam tęsknić za tymi ludźmi i jakoś taki mi smutno :(  Tacy bliscy memu sercu ludzie, tyle dni spędzonych razem, tyle wspólnych wspomnień, tyle przygód.... Dobrze że są chociaż zdjęcia, zawsze można powspominać stare, dobre czasy....

wtorek, 7 sierpnia 2012

a miało być tak pięknie.....

Poznać chłopaka wyjątkowego, usłyszeć od niego milion komplementów, że nie chce stracić takiej szansy bo "jestem idealna", podsumowując że chyba się we mnie zakochał. Nie powiem, że on nie zawrócił mi w głowie, bo ogólnie z charakteru zajebisty i ładny też. Nie ogarnęłam tego, za szybko to się działo, za szybko mi to oznajmił, a ja będąc w szoku brnęłam w to, bo myślałam, że może wreszcie coś mi w życiu wyjdzie, że może właśnie on jest moim szczęściem, i jeszcze te rozmowy o związku, seksie i o rodzinie..... Trzy dni ciszy i usłyszeć pytanie czy sobie kogoś znalazłam?! I pocieszenia typu, że na pewno niedługo kogoś znajdę, bo jestem fajną dziewczyną? To są jakieś  żarty?   Czemu ja kurwa przyciągam samych frajerów?
Łatwo przyszło, łatwo poszło? :(

sobota, 28 lipca 2012

półtorej roku pierdolenia o Chopinie.
nigdy razem nie będziemy.
dobrze czy źle że dał mi to do zrozumienia?
jestem wkurwiona na siebie, mogło być inaczej ale chuj, życie jest jedno, trzeba żyć dalej.
SIĘ POROBIŁO.....

poniedziałek, 16 lipca 2012

kiedyś był.....metafora taka

Kiedyś byłeś dla mnie osobą stojącą zawsze blisko mnie, byłeś jakby większym człowiekiem, przysłaniającym rzeczywistość, przysłaniającym innych ludzi. Teraz stoisz jakby trochę dalej, jesteś człowiekiem mniej znaczącym, mniejszym. Oddaliliśmy się od siebie, zaczęłam doceniać innych ludzi, zaczęłam doceniać uczucia jakimi potrafią mnie obdarzyć, bo Ty przez tak długi okres czasu nie potrafiłeś obdarzyć mnie żadnym prawdziwym uczuciem, wszystko było oparte na kłamstwie, na zabawie .... Nie wiem po co mi to wszystko było.  I teraz chodź jesteś trochę dalej (nie fizycznie,lecz psychicznie) nadal jesteś dla mnie ważny. Mimo tego, że stoisz daleko zawsze najpierw widzę Ciebie, dopiero potem innych ludzi.

niedziela, 15 lipca 2012

I znów kolejna bezsenna noc, deszcz pada za oknem, a ja siedzę z laptopem na kolanach i myślę nad sensem, cieszę się, że jeszcze czuje coś, bo to znaczy, że jestem tu.  I bywają w życiu takie chwile, gdy nagle ogarnia smutek i wszystko traci sens. Dlaczego człowiek potrafi się tak szybko przywiązywać do innych ludzi?  Zaledwie dwa dni rozmów. Tacy kochani chłopcy.... jutro wyjeżdżają.... i  nie wiadomo czy się jeszcze jutro zobaczymy, a jeśli nie jutro to już nigdy.  siedzę i płacze :((((((

piątek, 29 czerwca 2012

Zniknąłeś jakby cię w ogóle nie było.Zaczynam się zastanawiać czy nie całowałam się z powietrzem , czy za rękę nie łapał mnie wiatr

Siedząc sobie wieczorem przed komputerem właśnie dotarło do mnie, że to już koniec roku, że odchodzimy z tej szkoły i już nigdy tam nie wrócimy. Może  nie jestem przywiązana do ludzi z klasy, nie szanuje tych typów, są dla mnie niedojrzałymi dziećmi ale będzie mi brakowało tej szkoły. Tych trzech lat, które zleciały jak pstryknięcie palcem....Co do zakończenia roku: wszystko  przebiegło szybko, rozdanie świadectw i do domu, nikt z nikim nie pożegnał, nikt nie płakał, zero emocji, ludzie bez uczuć.....
I co tu kurwa robić całe wakacje? Nie chcę ich tak strasznie.Niech one mijają jak najszybciej.  potem nowa szkoła, do której też za bardzo nie chcę iść....

Gdybym mogła cofnąć czas o ten rok zrobiłabym wszystko, żeby było inaczej....

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Od kilku dni dręczy mnie poczucie samotności. Brakuje mi osoby z którą mogła bym porozmawiać, przytulić,wyjść na piwo. Moi pozorni przyjaciele nie odbierają, nie odpisują.... Nie mam na nic siły, jestem przytłoczona tym wszystkim, tym ciągłym  smutkiem, melancholia, tęsknotą za osobą, która jest dla mnie wszystkim, a ja dla niej nikim. Nie mam siły. I nie chodzi tu o siłę fizyczną. Nie mam siły by stać rano z łózka, pójść do szkoły, spędzić te kilka ostatnich dni z klasą, z osobami, z którymi mogę się już nigdy nie zobaczyć. I tak strasznie nie chcę tych wakacji, nie chce odchodzić z tej szkoły, nie chcę iść do innej i chociaż jeszcze tam nie poszłam to już żałuje wyboru. To wszystko mnie przytłacza i sprawia, że nie potrafię normalnie funkcjonować. Siedzę przed komputerem, słuchając smutnych piosenek i rozmyślając nad sensem życia zadaję sobie pytanie czym jest szczęście i gdzie go szukać, ale nie potrafię na nie odpowiedzieć. Wciąż czekam.... może w końcu los się do mnie uśmiechnie, może kiedyś nauczę się kochać na nowo.


niedziela, 3 czerwca 2012

Rok temu ciągle słyszałam "uważaj na nią, jest, fałszywa, kiedyś się przejedziesz", nigdy w to nie wierzyłam, bo od zawsze bezgranicznie ufam ludziom, ale po czasie się przejechałam, dowiedziałam się rzeczy, które tra osoba robiła mi za plecami.... Wtedy słyszałam jak moja eks przyjaciółka powiedziała jej  to wszystko przy mnie, było jej głupio ale zaufałam jej jeszcze raz, z ograniczonym zaufaniem. Ale usłyszałam wtedy piękne słowa o sobie... Że "jestem jedyną prawdziwą osobą z tej parafii i nigdy nikogo nie obgadywałam, jak coś do kogoś mam to powiem w twarz" ciarki mi przeszły, a łzy podpłynęły do oczu. Ktoś to wreszcie docenił.
Teraz patrze na to jak ona robi to samo, rani innych ludzi, obgaduje za plecami.... I chciałabym wrócić do tych osób co wtedy były przeciwko niej, chciałabym żeby było jak dawniej :(



czwartek, 26 kwietnia 2012

 "Rap miał uczyć, zrobił się komedią,
20-latkowie mówią w życiu jest ciężko.
Wiesz co, może zluzuj koleszko,
bo jeszcze się powiesisz tu nam przed trzydziestką."

Wracając pijana do domu, paląc szluga przed kompem zadałam sobie pytanie "co ja w ogóle robię?" Czy to ma jakiś sens? Zadając się z towarzystwem które ciągle pije, pali czy bierze narkotyki wydaje się to normalne. Popatrzmy na to przez pryzmat starszej osoby widzącej nas na ulicy, nasze zachowanie mówi samo za siebie..... Normalne? Nie, raczej nie. Warto postawić sobie pytanie: czy to ma jakiś sens? Prędzej czy później każdy z nas będzie tego żałował, że za młodu uzależnił się od papierosów. Podchodzą do mnie 12 letnie dziewczyny, które z nam tylko i wyłącznie z widzenia i pytają czy mam może papierosa. WTF?  Zahaczę też o temat o trudności nawiązywania kontaktów "na trzeźwo". Czy to nie dziwne? Że pod wpływem jakiś używek nikomu się buzia nie zamyka, a normalnie nie ma o czym pogadać, temat się nie klei i w ogóle ciężko się dogadać? Co się dzieje w tym kraju?  

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

czasem czeka się na kogoś, kto po prostu przyjdzie i zajmie wolne miejsce obok... czasem bywa i tak, że jeśli ktoś siada ale chciało by się aby siadł bliżej...

Rozmowa na trudny dla mnie temat, z jego strony pytania typu "czy mam u Ciebie szanse?" i zdania  z jego ust "Jesteś ładna (...) może ja bym coś do Ciebie podbijał...."  moim zdaniem słowa rzucone na wiatr, bo skończyło się tylko na tych słowach.... i na ciszy... a po kilkunastu dniach mijamy się już bez "cześć moje kochanie, gdzie byłaś?", mijamy się ze zwykłym "cześć", bez żadnego miłego wyrazu twarzy, bez żadnych emocji. Po co to te słowa? skoro po kilku dniach i tak jest cisza, zero kontaktu, jakbyśmy się znali tylko z widzenia, jakby nic nas nie łączyło... A może warto zadać sobie pytanie czy w ogóle kiedykolwiek nas coś łączyło? Czy to były tylko nic dla Ciebie nie znaczące słowa? A dla mnie słowa dające nadzieje, bo jestem tylko naiwną dziewczyną, możliwe, że jedną z wielu którym tak mówisz....


wtorek, 20 marca 2012

 ile można nie zasypiać, nie jeść, nie oddychać, płakać, łzy połykać?

"pamiętaj, sercem jestem z Tobą"  .... zaniemówiłam.

niedziela, 11 marca 2012

Na psychice blizny, na zaufaniu rany Wstaje nowy dzień, a z nim stare koszmary Nadzieja matką głupich, nie dla mnie te slogany.

 Od kilku dni zastanawiam się jaki sens mają internetowe przyjaźnie. Przyjaźnie z osobami z tego samego miasta. Na gadu możesz pisać z tą osobą całą noc, a w realu stać Cię jedynie na cześć, bo nie masz o czym gadać czy też jakby krępujesz się w czyimś towarzystwie. Znacie to? Jaki w tym sens? Jaki sens w wylewaniu swoich myśli, opowiadanie o swoich uczuciach, o swoim dniu osobie, z którą nie rozmawiamy w realnym świecie? Ta osoba podczas tej rozmowy nie może popatrzeć nam w oczy czy na nasze zachowanie, nie możecie wrócić do tej rozmowy w realu, bo przecież ze sobą nie rozmawiacie. Irytuje mnie to trochę ale przecież nie można nagle zerwać kontaktu, odizolować się od tych ludzi, bo przecież z czasem zacznie brakować nam tej rozmowy. Zwykłej rozmowy przez gg. Dokąd zmierza ten świat?

Dawno nie napisałam jakieś dłużej notki ale nie mam weny. W moim życiu w sumie bez zmian. Coraz częściej dochodzę do wniosku, że moje życie jest bez sensu, po co te wszystkie starania, przecież i tak kiedyś umrzemy. BEZSENS. wyczuwam kilkudniową zamulę z wieczornymi przemyśleniami nad sensem istnienia :(( brakuje mi bliskości.....

sobota, 3 marca 2012

Raczej nie świece przykładem, chociaż czasami się staram.

siemanko. siedzę od 2h i się nudzę. no miałam iść z W na miasto ale nie odbiera ani nic :<
nie lubię takie zachowania. wkurwiłam się. poł nocy nie spałam, zerwałam się o 10 żeby się pozbierać a tu wał, zero kontaktu, nic. ręka mnie boli, wyjebałam wczoraj na lodowisku i coś mi strzeliło, jakby coś pękło przy nadgarstku, nie mogę nim ruszać, w nocy zbudziłam się z płaczem i nie mogłam w ogóle spać. w szkole zapierdol ale wszystko do przodu oprócz historii ale będę się jutro uczyć i w poniedziałek poprawiam, cały tydzień się uczyłam, nie  wychodziłam z domu :o   słońce świeci a ja nie wiem co mam robić ;/ nie chcę cały dzień w domu siedzieć... nie wiem co pisać także cześć.

poniedziałek, 27 lutego 2012

 Ludzie się karmią tym co Ci nie wyszło, i smucą tym co Ci się udało, zauważyłeś? te twarze na które już nie możesz patrzeć, zawinąłbyś się od tego gdzieś daleko, przynajmniej na chwilę... ale to jest życie... nie zerwiesz się... nie na długo... Musisz inaczej szukać przed tym syfem schronienia...

Przypał. Wychowawczyni zadzwoniła do matki w piątek, czemu mnie w szkole nie było 3 dni. Ogólnie to lipa za oceny, wagary, zachowanie, szlugi. chujnia. i znowu to samo, kosa z matką, zakaz wychodzenia i zakaz kompa. ale chuj, pouczę się jeszcze  2 miesiące, będę chodzić na lekcje i powinno być OK. pojebało się wszystko i to konkretnie, do tej pory chociaż z matką miałam lajt. trzeba zacisnąć zęby i iśc do przodu. 


Czasem, życie się sypie, jak się jebie to nie raz wszystko na raz

poniedziałek, 20 lutego 2012

 Uspali psa o 17.
Nie ogarniam. Prawie 17 lat. Byłam mała - przynosiła mi swoją karmę do kojca.  Nosiła kawę w pysku na czwarte piętro, gdy dziadek nie szedł na górę. Wyczuwała jak dziadek wracał z pracy, leżała pod domofonem, a gdy tylko zadzwonił czekała już pod drzwiami aż babcia odtworzy i będzie mogła zbiec z czwartego piętra i pomerdać ogonkiem, wrócić na górę z dziadkiem.  Jakie to wszystko jest smutne. Łzy mi lecą jak tylko o tym myślę. I nie będzie już tej potrzeby porannego wstawania żeby wyjść z psem, nie będzie trzeba dać pić i jeść i uważać żeby nie kopnąć w miskę, nie będzie już trzeba uważać żeby na nią nie wejść, nie będzie trzeba jeździć do sklepu po karmę i inne pierdoły. I nie będzie już  innego psa, bo ten był wyjątkowy. Tylko ona rozumiała co się do niej mówi. Gdy ktoś był smutny przychodziła się przytulić, gdy kogoś coś bolało przychodziła polizać, gdy dziadek miał operację, ona siedziała w domu, nie jadła, nie piła, nie spała,  jak człowiek. Pies też ma duszę i czuje. Tylko nie rani, jak to się często ludziom zdarza.


Psu niepotrzebne są luksusowe samochody, wielkie domy, czy ciuchy od projektantów. Patyk nasiąknięty wodą, wystarczy w zupełności.
Pies nie dba o to, czy jesteś bogaty czy biedny, bystry czy tępy, mądry czy głupi. Oddaj mu swoje serce, a on odda Ci swoje.


sobota, 18 lutego 2012

gdzie jest dyrygent tej pieprzonej orkiestry? mgła już opadła, wszyscy zawiedli, rozczarowanie to chleb powszedni. nie są możliwe już happy end'y.

Siemano. Przeczytałam właśnie poprzednie notki, to o czym kiedyś pisałam. Czuję się jakby było dalej to samo. Ciągle. Nieustannie. Nic się w moim życiu nie zmieniło od kilku dobrych miesięcy....  Może oprócz niektórych ludzi, jedni przyszli, inni odeszli, bez słowa... Stare przyjaźnie, osoby za które kiedyś dałabym sobie obciąć rękę... a teraz? Teraz nie ma już nic. Nic, oprócz cześć na ulicy i to też nie zawsze. Ale nie będę po raz kolejny pisać o tym, żę ludzie się zmieniają i że są fałszywi, bo tak już jest i tego nikt nie zmieni.  Jest mi smutno i jestem wkurwiona. Spaliłam przed chwilą dwa szlugi pod rząd, chociaż nigdy tego nie robię. Chociaż miałam przestać palić... Nie ogarniam już nic. Muszę jutro gdzieś wyjśc. D dzisiaj odjebała, miałyśmy wyjśc. Może jutro pójdziemy, chociaż nie wiem czy znajdzie dla mnie czas, ej muszę się wyżalić :(( a chyba tylko ona może mnie wysłuchać... ja pierdole :(  Potrzebuje jej teraz, tutaj.   Nie wiem jak za kilka miesięcy to się dalej potoczy... Jak ona pójdzie do innej szkoły niż ja.... Jak nie będziemy ze sobą gadać, jak to potoczy się tak jak z innymi moimi przyjaźniami. Boje się tego. Ona jest jedyną osobą, która potrafi mnie wysłuchać i zrozumieć.

Za 4dni moje urodziny. Z roku na rok coraz mniej lubię ten dzień.  Nie robię żadnego przyjęcia z tortem, z wszystkimi znajomymi jak to bywało co roku. W tym roku będzie to wyglądać inaczej.  Mam ochotę się zajebać i nie wracać do domu, nie myśleć o tym wszystkim co się dzieje w moim życiu, zapomnieć o tym syfie, chociaż na chwilę.

 

 But you didn't have to cut me off
Make out like it never happened
And that we were nothing
I don't even need your love
But you treat me like a stranger
And that feels so rough

sobota, 4 lutego 2012

I to nie jest tak, że padnie słowo "to koniec" i nagle wszystkie uczucia, wszystko co się razem przeżyło nagle odchodzi w niepamięć..niestety to tak nie działa.


to znów ja czyli brzydka, zła i szczera :D
Jak mnie tu dawno nie było, aż się stęskniłam. Pierwsza rzecz jaka mnie ostatnio przygnębiła to to iż mój aparat uległ awarii, wylał się wyświetlacz, a ja bez aparatu jak bez ręki. Pojechał do serwisu do Warszawy i trzeba kminić hajs, jakieś 3 stówki pewnie ;/  ale za to naprawiłam sobie fona więc jeden plus. Są ferie. Prawie tydzień ferii już minął, a ja praktycznie nie wyszłam z domu. Od wtorku proszę wszystkich po kolei żeby ktoś wyszedł, poszedł na lodowisko, na spacer, na zakupy, gdziekolwiek ale przecież nie, bo jest za zimno. Ludzie we wszystkim szukają sobie problemu. Chcę gdzieś wyjść,porozmawiać, zapalić....
Przed napisaniem każdej notki siedzę i patrze w monitor, bo nie wiem co napisać. Mam zbyt duży natłok myśli, nie mogę niczego złożyć w sensowną całość, przelać moich słów na bloga. Piszę zdanie, zaraz potem je kasuje i tak w kółko, aż wreszcie nie mam już czasu i piszę coś na szybko, coś co całkowicie pozbawione jest sensu. Ostatnio zauważyłam, że ludzie zbyt często myślą o przeszłości, analizują popełnione błędy. "Bo gdybym tak nie postąpiła byłoby inaczej". No tak ale co z tego? Każdy popełnia błędy. Myślę, że trzeba wyciągnąć odpowiednie wnioski i żyć dalej, starając się ich ponownie nie popełniać. Nie ma sensu roztrząsać tego co było, bo i tak czasu nie da się cofnąć, niestety. Taka jest kolej rzeczy, że coś psujemy, ktoś odchodzi, zostawiając nas, mimo, że to sprawia ból trzeba się otrząsnąć i iść dalej, byle z podniesioną głową. Wiem, że jest trudno i to jak... Jednak po ponad roku ciągłego zamartwiania się i zastanawiania się co w życiu zrobiłam źle doszłam do tego wniosku. Myślę, że lepiej skupić się na kreowaniu swojej przyszłości. No właśnie, znów nie mogłam spać do 3, mam zbyt bujną wyobraźnie, wymyślam sobie sytuacje, które pewnie nigdy się nie zdarzą, niestety. I ciągle mam w głowie tą piosenkę:

poniedziałek, 16 stycznia 2012

 piję za Ciebie, za Twoją przyszłość, mogliśmy wszystko, szkoda, że nam nie wyszło

Zapomnieli o mnie przyjaciele, ludzie z którymi kiedyś byłam nierozłączna. Mój telefon milczy od paru dni. Nie dostaje już zwykłego 'dobranoc' wieczorem,  czy 'co tam?' w ciągu dnia.Wypisywane 1500 smsów miesięcznie odeszło w niepamięć....Inną sprawą jest to, że doceniam bardziej kontak w realu, lecz jego też ostatnio brakuje. Ze niektórymi  znajomymi z innych klas szkole mijamy się bez słowa. Na ulicy przechodzę obok osób które znam od paru lat, a ich nawet nie stać na to żeby powiedzieć/odpowiedzieć cześć. To smutne co się dzieje po czasie z wielkimi przyjaźniami. Z czasem o sobie zapominamy, po skończeniu szkoły rozejdziemy się dalej, być może rozjedziemy się po świecie i nie wiadomo czy kiedykolwiek się jeszcze spotkamy.

W szkole już prawie ze wszystkiego wystawione oceny. Szczerze mówiąc to wstyd. Moje oceny to masakra. Myślę tylko o tym, żeby ten czas już minął, żeby rodzice nie pytali się jak zakończyłam semestr. Ale jakoś to zleci. Do piątku zleci, w piątek chyba wagary, weekend no i jeszcze jeden tydzień i ferie. Wyśpię się wreszcie i będzie nowa energia do nauki :D tak, ja to mówię, muszę zacząć się uczyć. Co do wyboru szkoły dalej nic nie wiem, a z każdym dniem przybywa jakaś nowa rozkmina.  fryzjer?  hotelarstwo? geodeta? liceum? logistyk? grafik?  Co ja po tym będę miała? Gdzie ja kurwa w takiej dziurze znajdę prace? Przeraża mnie przyszłość :o

piątek, 13 stycznia 2012

Coraz mniej mamy chwil, by pogadać - spójrz.

Dawno mnie tu nie było. Pisałam jeszcze w 2011r. Mamy teraz 2012. Sylwestra spędziłam inaczej niż planowałam, byłam na domówce ale nie było tak jak chciałam, nic nie było tak jak to sobie wyobrażałam. Nie piłam i sobie zamuliłam i to bardzo :(  załamka, byliśmy w rynku i wróciłam do domu, od razu poszłam spać. Szczerze to rok nie zaczął się najlepiej ale nie będę narzekać. W szkole mam dwie dwójki na semestr, nigdy w życiu nie miałam 2 na semestr :D ale dobra, na koniec się podciągnę w nauce. Dzisiaj mała biba, ja oczywiście zamuła, bo nie piłam. Piątek 13-go jednak był trochę pechowy... a może był taki sam jak inne dni w moim życiu? Może każdy dzień jest taki? Może całe moje życie jest pechowe? Na to wygląda.