poniedziałek, 31 grudnia 2012

Niczego nie żałuję kiedy patrzę wstecz, nic bym nie zmieniła,Gdybym wiedziała wtedy to co teraz wiem, nic bym nie zmieniła. 


Więc 2012 dobiega końca, może i lepiej, zacznie się coś nowego, mam nadzieję lepszego.
Nie chcę mi się pisać jakiś mega-długich podsumowań tego roku, bywało ciężko ale podnosiłam się i szłam dalej i teraz może być tylko lepiej. Postanowienia te samo co od każdego poniedziałku, myślę że te wytrwają trochę dłużej niż do wtorku czy środy każdego tygodnia.
Więc mogę sobie życzyć wiary w siebie i determinacji w dążeniu do celu!
A dzisiaj sylwester, tak nie lubię tego dnia.... na szczęście lub na nieszczęście w tym roku już w innym towarzystwie niż rok, dwa temu :) Jakoś mi dziwnie z tą myślą i boję się trochę ale musi być zajebiście!!

piątek, 21 grudnia 2012

Dzięki niemu trudne tematy stały się łatwe Jest faktem, że kształtował mój charakter!


Dzisiaj wigilia klasowa... Była trochę inna niż wszystkie do tej pory.. Wychowawca, którego nikt nie lubi, barszczyk z proszku, ogólnie syfskie jedzenie i te okropnie sztuczne życzenia... Po szkole browarek, było fajnie, dużo weselej. A właśnie! nie pisałam nic o klasie, a minęły już ponad trzy miesiące, ponad miesiąc temu przepisała się do innej szkoły moja przyjaciółka, która w zasadzie namówiła mnie do pójścia na ten kierunek, choć wcale mnie do tej szkoły nie ciągnęło, nie podobało mi się tam od początku i chciałam się przepisać ale nie mówiłam nic na ten temat, chciałam zostać z nią w klasie ale jak widać ona wybrała inna drogę zostawiając mnie samą. Z perspektywy czasu patrze na to i myślę  że dobrze zrobiłam, że się nie przepisałam, poznałam cudownych ludzi, ciągle się rozkręcamy i integrujemy. Jakoś te 4 lata przetrwam ;)
I wreszcie jakieś wolne, trochę odpoczynku. Zamykam się na weekend w domu, nie odbieram od nikogo telefonu, tego mi teraz trzeba.



Nie zapomnę, tęsknie... kocham?

" Jest tak samo, może tylko trochę smutno i nie mówisz dobranoc i nie mogę przez to usnąć ..."

niedziela, 2 grudnia 2012

Piątek, chillout, leżymy na huśtawce, patrząc w niebo, rozmawiamy. Ja i trzy osoby bliskie mojemu sercu. Ale mamy rozkminy. My, cztery różne charaktery, cztery inne osoby, każda z nas chodzi do innej szkoły/klasy, często nie widujemy się od piątku do piątku, lub przelotem na korytarzu, mówimy sobie siema, zachowujemy się jakbyśmy były tylko na cześć, a tak naprawdę łączą nas takie mocne węzły, węzły przyjaźni, która często jest w stanie przetrwać cały tydzień bez rozmowy, bo przecież każda z nas ma swoje życie, innych znajomych,obowiązki, naukę i rodzinę, ale nagle nadchodzi piątek, taki magiczny dzień w którym się spotykamy, który jest zarezerwowany tylko dla nas, nie liczą się obowiązki, rodzice którzy karzą wrócić wcześniej do domu, jesteśmy my i ten chill i ta swoboda bycia razem,  to jest takie wspaniałe, że możemy o wszystkim porozmawiać, że nie mamy przed sobą tajemnic że traktujemy się jak siostry, mimo tego że przez cały tydzień traktujemy się jakbyśmy się nie znały. Siedzenie na altance w parku, palenie i picie, pizza w hicie na zakończenie wieczoru przecież nie jest jakąś wyrafinowaną formą spędzania czasu ale dzięki wam ten czas stał się taki wyjątkowy. Dziękuje Bogu, że mam takich ludzi i proszę żeby to trwało jak najdłużej, żeby każda miała czas w weekend, i żeby każdy kolejny piątek wyglądał tak jak ten przedwczorajszy! :)

"Osoba która wraca jest całkiem inna, niż ta która odchodzi"


Byłeś w moim życiu ważną osobą, byłeś tak naprawdę jakąś częścią mnie, byłeś ważnym elementem w moim życiu.  Lubiłam z Tobą rozmawiać, wiedziałam, że jako nieliczna osoba potrafisz mnie zrozumieć, że potrafisz doradzić, wiedziałam, że mogę uzyskać pewnego rodzaju pocieszenie i motywację do dalszego funkcjonowania, Lubiłam to- szkoda, że to już czas przeszły. Dzięki tym rozmowom miałam ochotę rano wstawać, iść do szkoły, uczyć się, tylko po to żeby potem Ci o tym opowiedzieć, w pewnym stopniu robiłam to dla Ciebie, a teraz wszystko straciło sens. Kontakt się urwał, nie wiem dlaczego, nie wiem po co, nie wiem o co Ci chodzi.... I co mam Ci odpowiedzieć po miesiącu ciszy na pytanie co u mnie? Że wszystko w porządku, że po staremu? Sęk w tym, że nic nie jest w porządku. Czuję tą cholerną pustkę, brakuje mi pewnego elementu w moim życiu, brak mi osoby, która potrafiła mnie zrozumieć i pocieszyć. Nie mam już ochoty z Tobą rozmawiać, już nic nie jest takie jak kiedyś, i choć często myślę o tej sytuacji, o Tobie, dochodzę do wniosku, że mi tego brakuje jakoś głupio mi się teraz przed Tobą otworzyć, mam wrażenie, że Cię już nie interesuje. Jakby było inaczej nie milczał byś przez miesiąc.. Zostawiłeś mnie samą, chociaż wiedziałeś, że sobie nie radzę...
Nie zapomnę, tęsknie....