sobota, 18 lutego 2012

gdzie jest dyrygent tej pieprzonej orkiestry? mgła już opadła, wszyscy zawiedli, rozczarowanie to chleb powszedni. nie są możliwe już happy end'y.

Siemano. Przeczytałam właśnie poprzednie notki, to o czym kiedyś pisałam. Czuję się jakby było dalej to samo. Ciągle. Nieustannie. Nic się w moim życiu nie zmieniło od kilku dobrych miesięcy....  Może oprócz niektórych ludzi, jedni przyszli, inni odeszli, bez słowa... Stare przyjaźnie, osoby za które kiedyś dałabym sobie obciąć rękę... a teraz? Teraz nie ma już nic. Nic, oprócz cześć na ulicy i to też nie zawsze. Ale nie będę po raz kolejny pisać o tym, żę ludzie się zmieniają i że są fałszywi, bo tak już jest i tego nikt nie zmieni.  Jest mi smutno i jestem wkurwiona. Spaliłam przed chwilą dwa szlugi pod rząd, chociaż nigdy tego nie robię. Chociaż miałam przestać palić... Nie ogarniam już nic. Muszę jutro gdzieś wyjśc. D dzisiaj odjebała, miałyśmy wyjśc. Może jutro pójdziemy, chociaż nie wiem czy znajdzie dla mnie czas, ej muszę się wyżalić :(( a chyba tylko ona może mnie wysłuchać... ja pierdole :(  Potrzebuje jej teraz, tutaj.   Nie wiem jak za kilka miesięcy to się dalej potoczy... Jak ona pójdzie do innej szkoły niż ja.... Jak nie będziemy ze sobą gadać, jak to potoczy się tak jak z innymi moimi przyjaźniami. Boje się tego. Ona jest jedyną osobą, która potrafi mnie wysłuchać i zrozumieć.

Za 4dni moje urodziny. Z roku na rok coraz mniej lubię ten dzień.  Nie robię żadnego przyjęcia z tortem, z wszystkimi znajomymi jak to bywało co roku. W tym roku będzie to wyglądać inaczej.  Mam ochotę się zajebać i nie wracać do domu, nie myśleć o tym wszystkim co się dzieje w moim życiu, zapomnieć o tym syfie, chociaż na chwilę.

 

 But you didn't have to cut me off
Make out like it never happened
And that we were nothing
I don't even need your love
But you treat me like a stranger
And that feels so rough

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz