poniedziałek, 20 lutego 2012

 Uspali psa o 17.
Nie ogarniam. Prawie 17 lat. Byłam mała - przynosiła mi swoją karmę do kojca.  Nosiła kawę w pysku na czwarte piętro, gdy dziadek nie szedł na górę. Wyczuwała jak dziadek wracał z pracy, leżała pod domofonem, a gdy tylko zadzwonił czekała już pod drzwiami aż babcia odtworzy i będzie mogła zbiec z czwartego piętra i pomerdać ogonkiem, wrócić na górę z dziadkiem.  Jakie to wszystko jest smutne. Łzy mi lecą jak tylko o tym myślę. I nie będzie już tej potrzeby porannego wstawania żeby wyjść z psem, nie będzie trzeba dać pić i jeść i uważać żeby nie kopnąć w miskę, nie będzie już trzeba uważać żeby na nią nie wejść, nie będzie trzeba jeździć do sklepu po karmę i inne pierdoły. I nie będzie już  innego psa, bo ten był wyjątkowy. Tylko ona rozumiała co się do niej mówi. Gdy ktoś był smutny przychodziła się przytulić, gdy kogoś coś bolało przychodziła polizać, gdy dziadek miał operację, ona siedziała w domu, nie jadła, nie piła, nie spała,  jak człowiek. Pies też ma duszę i czuje. Tylko nie rani, jak to się często ludziom zdarza.


Psu niepotrzebne są luksusowe samochody, wielkie domy, czy ciuchy od projektantów. Patyk nasiąknięty wodą, wystarczy w zupełności.
Pies nie dba o to, czy jesteś bogaty czy biedny, bystry czy tępy, mądry czy głupi. Oddaj mu swoje serce, a on odda Ci swoje.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz